RÓWNIE ZNAMIENNE
Jest równie znamienne jak godne pożałowania, że w późniejszej literaturze o głuchoniemych dzieciach nie sposób znaleźć ani jednego sprawozdania, które by w przybliżeniu choćby tak klarownie ukazywało narodziny zrozumienia symboli, jak zacytowany właśnie opis z nie dość sławnej książki. Anna Sullivan była kobietą roztropną, wręcz obdarzoną geniuszem i miała to rzadkie szczęście, że mogła uczyć dziecko poszkodowane wyłącznie co do wydolności zmysłów, bez naruszenia innych zdolności mózgu i nawet, najwyraź- niej, wyjątkowo utalentowane. Następna szczęśliwa okoliczność polegała na tym, że trudny dialog nauczycielki z uczennicą odbywał się dość dawno temu i że nie mogły zaciążyć na nim doktrynerskie poglądy tej szkoły psychologicznej, która każdą obserwację jednostkową uważa za „anegdotyczną”, wszelki zaś współudział emocjonalny za naukowo szkodliwy.