Kategoria: Kultura jako system
DOTARCIE DO FAKTÓW
Noam Chomsky i R. H. Lenneberg dotarli do tych faktów poprzez porównawcze studium nad strukturą językową; Gerhard Hopp doszedł po innej drodze do podobnych poglądów o jedności języka i myślenia i wskazuje w swej książce Evolution der Sprachn und Vernunft (Ewolucja języka i rozum) „jak wadliwe jest dzielenie ducha na dwoje, zewnętrzną połać języka i wewnętrzną — myślenia, gdy w rzeczywistości są to dwa aspekty jednego i tego samego”. Wśród humanistów pokrewne opinie wyraził jedynie austriacki uczony, praktykujący na wolnej stopie, dr R. Decker.Nikt nie zaprzeczy, że różnicując się w wyższym stopniu myślenie pojęciowe i mowa wpływały wzajem na siebie. Samoobserwacja poucza chociażby, że przy trudnych procesach myślowych uciekamy się do pomocy sformułowań słownych, niechby tylko jako środka mnemotechnicznego, podobnie jak rachując używamy ołówka i papieru.
STRUKTURY MYŚLENIA LOGICZNEGO
Struktury myślenia logicznego były bez wątpienia dane już przed językiem wyposażonym w składnię, ale tak samo nie ma wątpliwości, że nigdy nie osiągnęłyby one współczesnego poziomu zróżnicowania, gdyby nie doszło do takiego właśnie oddziaływania wzajemnego myślenia i mówienia.Poza porównywaniem pokrewnych, tzn. pochodzących od tych samych przodków, form etolog ma jeszcze do dyspozycji inny środek, aby odróżnić osobniczo wyuczone, przekazane wzorce zachowań od wytworzonych filogenetycznie, wrodzonych: zwierzę doświadczalne hoduje się od urodzenia lub wyklucia z jajka w warunkach sztucznych, pozbawiając je celowo określonych możliwości zdobywania informacji.
NIEDOPUSZCZALNY EKSPERYMENT
Z człowiekiem taki eksperyment jest z oczywistych względów niedopuszczalny, możliwe jest za to wykorzystanie okrutnego „eksperymentu” odcięcia od doświadczenia, który natura aranżuje z dziećmi głuchymi i ślepymi od urodzenia. I. Eibl-Eibesfeldt filmował i analizował ruchy ekspresyjne tych nieszczęśliwych dzieci, stosując tę samą metodykę i stawiając sobie te same pytania, co w swoich badaniach kultur. Rezultat był równie prosty jak wymowny: właśnie te ruchy ekspresyjne, które w badaniach porównawczych okazały się identyczne u ludzi najrozmaitszych kultur, niemal bez wyjątku występowały w ten sam sposób również u głuchych i ślepych od urodzenia. Upada więc teoria, której i dziś jeszcze broni z uporem wielu antropologów, jakoby wyłącznie tradycja kulturowa określała wszelkie społeczne i służące komunikacji zachowania człowieka.
W WARUNKACH NORMALNYCH
Chomsky’emu i językoznawcom z jego szkoły, którzy poszli, jak już zaznaczono, tą samą w zasadzie drogą, co Eibl-Eibesfeldt, wyabstrahowując prawa panujące we wszystkich kulturach ludzkich, uclało się w rezultacie wykazać genetyczne zaprogramowanie ruchów ekspresyjnych. Zarówno hipotezom etologa ludzi, jak i językoznawcy mocnego wsparcia dostarczają rezultaty, które przynoszą studia nad ontogenezą, zwłaszcza jeżeli są prowadzone w warunkach uniemożliwiających nabywanie doświadczenia. Już kiedy dziecko uczy się mówić w warunkach normalnych, jasne jest, że nie powtarza ono słów i zdań jak papuga, lecz z góry dysponuje określonymi i regułami budowy zdań. Dziecko, jak to trafnie powie- ; dział kiedyś Otto Koehler, nie uczy się właściwie mówić, uczy się tylko wyrazów.
BADANIA NAD DZIEĆMI
Badania nad dziećmi głuchymi i ślepymi od urodzenia rzadko wnoszą coś wartościowego do analizy wrodzonych struktur myślenia i mowy, to zaś oczywiście dlatego, że nader rzadko się zdarza, by jakieś ośrodkowe uszkodzenie wyłączyło całkowicie zmysły wzroku i słuchu, nie naruszając zarazem mózgu jako całości w sposób wydatnie utrudniający myślenie logiczne. Wszelako znany nam jest jeden wyjątkowy przypadek, którego niesłychana zaiste wartość poznawcza bywa dziś często niedoceniana, ponieważ głupia moda w nauce nie pozwala uznać za prawowite źródło poznania naukowego obserwacji jednorazowych, nie dających się ani „reprodukować”, ani wykorzystać statystycznie. Mowa o skromnym opisie, w którym Anna M. Sullivan przedstawiła, jak rozwijała się duchowo jej głuchoniema i ślepa uczennica, Helena Keller.
WARTOŚĆ DOKUMENTU
Wartości tego dokumentu nie sposób właściwie przecenić. Polega ona na tym, że szczęśliwym, niepowtarzalnym trafem nauczycielka z Bożej łaski, i zarazem znakomita obserwatorka, uczyła w tym przypadku, śledząc jego postępy, dziecko wyjątkowo uzdolnione, wręcz niemal genialne, które natura poddała okrutnemu eksperymentowi totalnego odcięcia od doświadczenia w obu najważniejszych dziedzinach zmysłów.Trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego w kręgu psychologów i etologów nie zapoznano się powszechniej i nie rozsławiono w większym stopniu bogactwa rezultatów, jakie przynosi to niepowtarzalne źródło wiedzy.